Pomysł przyszedł pewnego pięknego (albo nie) wieczoru, kiedy to trzaskałem w myszkę grając w kolejnego clickera. W pewnym momencie zatrzymałem się i zdałem sobie sprawę z tego co robię.
Damn... mam 25 lat i od kilku godzin klikam w ciasteczko żeby mieć jeszcze więcej ciasteczek. Przecież mógłbym robić teraz coś pożytecznego. Mógłbym się czegoś uczyć. Się czegoś uczyć... czegoś uczyć... uczyć...
Uczyć!
Skoro klikam w durne ciasteczko, po to żeby mieć więcej ciasteczek, czemu nie miałbym rozwiązywać zadań matematycznych żeby mieć więcej ciasteczek? Wiadomo... to musiałby być proste zadań (komu chce się męczyć z matmą). Ale jakby tak kroczek po kroczku?
Najpierw dodawanie. Do 10. Każdy umie dodawać do 10. Rozwiązując zadanie z dodawania do 10 dostaniesz jedno ciasteczko. Jak Ci się znudzi, możesz za 10 ciasteczek wykupić zadania z dodawania do 20! Te będą Ci dawać dwa ciasteczka! A potem odejmowanie! I mnożenie! I przewodniki do rozwiązywania zadań! I podpowiedzi! Potem zadania z iksem! Nagrody! Odznaki! Ulepszenia! Element społecznościowy!
W mojej wizji zobaczyłem jak wykupienie Wielkiej Fabryki Kosmicznych Ciasteczek jest równoznaczne z napisaniem matury, magistra a nawet pracy doktorskiej. Zobaczyłem renesans umysłu. Sława i wywiady. Te nagłówki gazet... "Człowiek, który zmienił bieg historii", "Jeden prosty trik sprawił, że nauczyciele całego świata go nienawidzą uwielbiają", "Dzięki Niemu, 5-cio latek w tydzień zdał maturę".
Po około trzech sekundach marzeń wróciłem do klikania. Udało mi się wybudować ciasteczkową świątynię.
Fast forward kilkatygodni miesięcy do przodu - wracam z pracy z kolegą i rozmawiamy na temat domowych projektów. "To weź zapisz się do konkursu" powiedział.
To się zapisałem.
Po około trzech sekundach marzeń wróciłem do klikania. Udało mi się wybudować ciasteczkową świątynię.
Fast forward kilka
To się zapisałem.
Klikałbym...
OdpowiedzUsuńUlepszenia są solą każdej gry. I achievmenty! I mikrotransakcje.
OdpowiedzUsuń